9 kwietnia 2014

Rozdział 12 "Doprowadzasz mnie na skraj."

  - Nie kończ. - powiedziałam i Go wyminęłam. Nie przyjechał do szpitala, nie spytał jak sie czuje. Musiał to zrobić Niall, bo Louis ma mnie w dupie.
- Eve.. - chwycił mnie za ramię. Spojrzał mi w oczy, ale po chwili spuścił wzrok. - Ja nie mogłem przyjechać. Nie mogłem. Uwierz, ze chciałem.
- To masz kurwa pecha, bo nie wierzę. - warknęłam. - Wynoś sie stąd. - nie miałam pojęcia, że stać mnie na to, aby powiedzieć te słowa w stronę Louis'a. Brunet patrzał sie na mnie tępo, a Jego oczy mówiły "Co?". Szukał wyjaśnienia. Szukał wyjaśnienia, dlaczego ma stąd się wynieść.
- Długo będziesz tak jeszcze stać? - spytałam nieco złośliwie.
- Eve, ale..
- Wypierdalaj. - weszłam Mu w słowo. - Której części nie zrozumiałeś? - spytałam. Puścił moje ramię , a ja stanęłam równo przed Nim. - Zniszczyłeś mi życie. Nagle pojawiasz się w moim życiu, jesteś miły i kochany, a potem dowiaduję się rzeczy, które sprawiają, iż mam ochotę cofnąć czas. Wiesz czemu? Bo ja jestem normalną dziewczyną, a Ty jakimś gangsterem czy chuj wie kim. A ja nie mam zamiaru zadawać sie z kimś takim. - wycedziłam przez zęby. - To się dzieje zbyt szybko. Nie znamy sie długo, a już mnie dotykałeś i zrobiłeś mi palcówkę. To kurwa nie jest normalne. - rzuciłam.
- Boisz się mnie? - spytał nagle. Jego głos był inny.. Taki dziwny. Przyciszony.
- Nie. - powiedziałam pewna siebie. No dobra, troche mnie przerażał, ale przecież Mu tego nie powiem, to chyba logiczne.
- Mhm.. - mruknął z uśmieszkiem na twarzy. Zrobił krok do tyłu posyłając mi pewne spojrzenie, którego za cholerę nie mogłam zrozumieć. Po chwili ruszył ku drzwiom frontowym. Odetchnęłam.Miałam nadzieję, iz nigdy więcej nie pojawi sie w moim życiu. Miałam Go już po dziurki w nosie. Nie dla mnie takie popieprzone gierki.

   Zajęłam miejsce przed tv i zaczęłam surfować po kanałach. Zatrzymałam sie na jakiś sportowym kanale. Były jakieś wyścigi, a że nie było w telewizji nic ciekawszego to postanowiłam obejrzeć ten wyścig. Podobały mi się samochody które się tam znajdowały, sama bym chciała kiedyś mieć taki odpicowany samochodzik. Chwyciłam w dłoń telefon. Przejechałam palcem po wyświetlaczu, aby odblokować telefon. Wybiła godzina 23. Wow, czas szybko dzisiaj zleciał, co mnie nieco zdziwiło. Poszłam do łazienki zrobić szybki prysznic i sie ogarnąć. Gdy skończyłam weszłam w samym ręczniku do sypialni. Na łóżku coś leżało. Podeszłam bliżej i rozpoznałam czarną koronkową bieliznę, a przy Niej różowa kartka i z napisem:

Mały prezencik od wielbiciela. Mam nadzieję iż sie spodoba. 
Ps. Dałaś mi niezły pokaz w łazience, gdyż nie zasłoniłaś okna. 
Znowu.
Doprowadzasz mnie na skraj.

Bezczelny.. Jak On tak w ogóle może. Kilka godzin temu Mu powiedziałam prosto w twarz "Wypierdalaj", a On odwala coś takiego.. Gnojek. Nie mogę uwierzyć w to, jak sie zachował. Zgniotłam w ręku papierek i wyrzuciłam. Szczerze to trochę mnie to zamurowało. Nie spodziewałam się. Chwyciłam bieliznę i wrzuciłam do szuflady, zaś na siebie założyłam ciut za dużą niebieską koszulkę i czarne krótkie spodenki. Postanowiłam, że zignoruję to co ujrzałam przed chwilą na moim łóżku.

   Zakręciłam wodę i wytarłam dłonie w ręcznik, po czym odłożyłam szmatkę na blat. Za oknem pogodnie świeciło słońce, co wywołało na moich ustach mały uśmiech. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu, który oznaczał, iż dostałam wiadomość sms. Więc pośpiesznie podniosłam Go ze stołu, a łokciami się podparłam na nim. Był to sms od Dave'a. Dave proponował mi spotkanie w parku, ale odmówiłam. Nie miałam dzisiaj ochoty na jakiekolwiek spotkania. Pomimo, iż była śliczna pogoda, to ja wolałam posiedzieć w domu. Otworzyłam balkon w salonie, aby wpuścić do mieszkania nieco świeżego powietrza. W pewnym momencie do moim uszu dobiegł dźwięk pukania do drzwi. Leniwie podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę, a w drzwiach ujrzałam...

22 marca 2014

Rozdział 11 "Ja i broń?"

  Ich głowy momentalnie się odwróciły w stronę źródła głosu. To co zobaczyli sprawiło, że się głupio zaśmiali. Nie mam pojęcia co ich śmiech oznaczał... Mniejsza. Mój wzrok skupił się na tej tajemniczej postaci. Osoba podniosła głowę, ale nie byłam w stanie rozpoznać kim ten ktoś jest, ponieważ przeszkadzał mi w tym Jego kaptur, który miał naciągnięty na głowę.
- Jeśli któryś z Was jej dotknie, albo zrobi jakąkolwiek krzywdę to Was oboje zapierdolę. - usłyszałam głos tego kogoś, a śmiechy Nathan'a i James'a ucichły. Stali się poważni, wiedziałam, że znają tego kogoś. Mój wybawca podniósł głowę wyżej, a On zdjął swój kaptur. Nie znałam tej osoby. Mężczyzna wyglądał mi zupełnie obco, nigdy wcześniej Go nie widziałam na oczy.
- No i co Nam możesz zrobić, skurwielu? - spytał James próbując wyglądać i brzmieć na odważnego.
- To jest ten cały Dave Root. - usłyszałam szept Nathan'a próbując chyba ostrzec James'a przed tym kimś, kto - chyba - nazywa się Dave.
- Tak, to ja. A teraz spierdalajcie. - usłyszał Jego szept i rzucił im pełne grozy spojrzenie. Oboje powoli odeszli. Poddali się. Dave przeniósł swój wzrok na mnie i się miło uśmiechnął. Podał mi dłoń i pomógł wstać z ziemi.
- Nic Ci nie jest? - spytał.
- Nie.. - odpowiedziałam nie pewnie. Nie znałam Go, nie wiedziałam jak się zachować.
- A tak w ogóle to jestem Dave. Sprzedaję broń i narkotyki w mieście i okolicach. Jestem starym znajomym Louis'a. - kurwa, On sprzedaje broń i używki, w jakie ja sie towarzystwo wdałam. - Louis kazał przekazać, że opuścił Twój dom nie naruszając go i pojechał za miasto z Zayn'em i Niall'em, więc teraz jesteś pod moją opieką. - poinformował mnie.
- Nie potrzebuje opieki.
- Może nie stosownie to nazwałem.. Wiec, jesteś pod moją ochroną. Eve, nie wiesz jakie niebezpieczeństwo Ci grozi, potrzebujesz ochrony. Wiem co sobie myślisz, że mamy Cie za gówniarę nic nie wiedzącą o życiu.. Ale tak nie jest. - rzekł. - Chodź, idziemy. - powiedział i ruszył przed siebie, a ja za Nim.

  Otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Budynek był wypełniony różnorodnymi broniami i częściami do nich.
- Siema Dave - uśmiechnął się do Niego mężczyzna na oko mający 40 lat.
- Wiem, witam. - miło powitał mężczyznę. Oddaliłam się od Nich i zaczęłam podziwiać drogie i porządne bronie, gdy Oni rozmawiali. Po paru minutach usłyszałam, jak Dave mnie woła. Podeszłam do Niego, a On brodą pokazał na drzwi, aby dać mi do zrozumienia, że wychodzimy. Wyszliśmy z budynku i poszliśmy przed siebie, a raczej tam, gdzie prowadził Nas chłopak.
- Słuchaj.. Tu masz broń i używaj jej gdy na prawdę musisz. - dopiero teraz spostrzegał, że ma w dłoni mały revolver, który, teraz wystawił ku mnie.
- Ja i broń? - spytałam patrząc na Niego jak na ostatniego debila. Nie umiem strzelać, po co mi broń, ja pierdole.
- Tak, Ty i broń dokładnie. - włożył revolver do mojej dłoni. - Dasz sobie radę.

  Weszliśmy do mojego domu. Zdjęłam buty i bluzę, i popatrzałam na Dave'a który stał i opierał się o ścianę plecami oraz odczytywał za pewne sms , bo miał wzrok wpatrzony w komórkę.
- Eve.. - usłyszałam Jego głos, a On podniósł wzrok na mnie. - Ja już muszę iść. - powiedział.
- Umm.. Jasne. - ok to dziwne.
- W takim razie bywaj. - rzucił mi uśmiech i wyszedł.
- Paa. - odpowiedziałam i ruszyłam w głąb mieszkania. Gdy weszłam do salonu ujrzałam Louis'a siedzącego na kanapie z opuszczoną głową. Odchrząknęłam znacząco, a On podniósł głowę.
- Eve.. Ja..

------------------------

Długo nie było rozdziału bo sie laptop zjebał. Przepraszam Was za to bardzo mocno.
Rozdział krótki, ale zawsze coś..
No cóż.. Life is brutal and sometimes kopas w dupas, co nie.
Jak się laptop naprawi to będą rozdziały już normalnie :).

17 lutego 2014

Rozdział 10 "Gdyby nie Louis..."

Krzyki. Czerwono-Niebieskie światła. Dezorientacja. Niewiedza. Ból. 

  Otworzyłam powoli oczy. Pierwsze co mi przyszło do głowy to pytanie brzmiące "Gdzie jestem?". Powoli rozglądałam się po pomieszczeniu. Białe ściany, szara podłoga, prawie pusto. Łóżko na którym spałam było jakieś .. Nie znane mi, o ile mogę to je opisać. Podniosłam sie do pozycji siedzącej. Położyłam dłoń na dłoni, a na niej poczułam coś... Dziwnego. Mój wzrok powędrował na moje dłonie. Coś miałam podpięte do zewnętrznej części dłoni, i nagle zdałam sobie sprawę z tego gdzie jestem - w szpitalu. Nie miałam pojęcia czemu tu jestem.. Pamiętam tylko, że jechałam samochodem i czułam ból na szyi. Moja dłoń powędrowała na szyję, a na Niej wyczułam jakieś.. wcięcie? Chwyciłam telefon i przejrzałam w Nim swoje odbicie. Na szyi miałam ranę.. Była to kreska biegnąca przez bok mojej szyi. Była świeża, bo zaczerwieniona, a do tego głęboka. Ale jak ona powstała?
  Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął Niall. Powoli podszedł do mojego łóżka, a ja nie spuszczałam z Niego wzroku. Usiadł na brzegu mojego łóżka. Nie patrzał na mnie, ale w końcu się odważył i spojrzał na mnie. Milczał, a ja razem z Nim. Przeniósł wzrok na moją ranę. Jego oczy pokazywały.. ból? Smutek?
To przyjaciel Louis'a, On nie zna czegoś takiego jak smutek. 
- Nie obwiniaj nikogo z Nas. - szepnął.
- Nie obwiniam jak na razie nikogo, ale byłabym szczęśliwa, gdybyś mi łaskawie wytłumaczył co się stało. - rzuciłam niezbyt miło.
- Bo gdy odjechałaś, my pojechaliśmy za Wami. - mówił to jakoś dziwnie. Jakby się bał opowiadać o tym - Zayn strzelał w opony James'a aby nie mógł dalej jechać, a potem strzelał w opony samochodu Nathan'a. Gdy udało Mu się Louis podbiegł do samochodu i chciał Cię wyciągnąć..
- Po co? - przerwałam Mu.
- Bo Nathan i James są niezwykle niebezpieczni. Oni mogli Cię zabić.. - mówił poważnie, czułam to.
- Wy też możecie. - powiedziałam.
- Nigdy byśmy tego nie zrobili. - powiedział.
- Kontynuuj. - poinformowałam Go.
- James nie chciał aby Louis Cię zabierał i chciał strzelić do Niego, ale nie wycelował. Kulka leciała wprost na Ciebie. Louis schylił Twoją głowę, ponieważ zauważył co zrobił James, więc kulka jedynie przeleciała przez bok Twojej szyi. - zrobił pauzę. - Straciłaś sporo krwi, dlatego tu jesteś.
- Gdyby nie Louis... 
- Gdyby nie Louis Ciebie by już nie było. - dokończył za mnie. Nie mogłam uwierzyć w to, że mężczyzna którego posądzałam o Jakiegoś gwałciciela, morderce czy nie wiadomo kogo, mnie uratował. Zamilkłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. - Czemu poszłaś do James'a? - rzucił pytaniem, którego wolałabym nie usłyszeć. Nie miałam zamiaru i ochoty odpowiadać. - Pytam sie coś. - ponownie usłyszałam głos blondyna.
- Boję sie Go.. - szepnęłam bardzo cicho.
- Kogo? - spytał.
- Louis'a.. - nie zmieniłam tonu głosu.
- Mała, nie bój się Go. My zawsze staniemy w Twojej obronie. - przytulił mnie. Dawał mi takie ciepło, którego właśnie potrzebowałam. Wtuliłam się w Niego bardzo mocno. - Jestem tutaj. - wyszeptał, a dłonią jeździł po moim kręgosłupie co przyprawiało mnie o dreszcze. Po chwili się od Niego odsunęłam. 
- Kiedy mnie wypuszczą? - spytałam.
- Idę się spytam.. - puścił mi oczko, na co ja sie zaśmiałam. Wyszedł, a po chwili wrócił i usiadł na swoim poprzednim miejscu. - Wykonają jeszcze kilka krótkich badań i będziesz mogła wyjść. - posłał mi pocieszający uśmiech.
- Będziesz ze Mną? - popatrzałam na Niego.
- Oczywiście. 

  Włożyłam do zamka kluczyki i przekręciłam. Weszłam do środka i zdjęłam buty oraz skórzaną kurtkę. Niall wszedł chwilę po mnie. Poszłam do kuchni aby napić się czegoś, wiec nalałam sobie soku jabłkowego.
Po chwili ujrzałam blondyna jak opiera się o framugę łuku, który prowadził do kuchni.
- Myślę, że teraz będziesz miała trochę spokoju ze strony James'a i Nathan'a. My o to zadbamy. - powiedział i podszedł do mnie bliżej. - Miłej nocy, skarbie. - musnął ustami moje czoło i poszedł w stronę wyjścia, a tuż po chwili usłyszałam trzask drzwi i przekręcanie kluczyka w drzwiach.

  Weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Woda jak zwykle dawała ulgę mięśniom i świeżość ciału. Przypomniało mi się, co tu sie działo niedawno.. Ja i Louis.. Eghh.. To się dzieje stanowczo za szybko.. To nie powinno się wydarzyć..  Jedno wielkie nieporozumienie... 
Przestań o Nim myśleć, teraz masz czas dla siebie.

  Szybko się ogarnęłam i ubrałam w jakąś luźną koszulkę i bieliznę. Weszłam do pokoju i rozpuściłam włosy, które wcześniej miałam związane w wysokiego kucyka. Chwyciłam szczotkę i je rozczesałam. Spojrzałam na zegarek na mojej szafce nocnej. Zegarek wskazywał godzinę 23.39, więc postanowiłam się już położyć spać. W pokoju było strasznie duszno, więc otworzyłam okno na oścież. Położyłam się do łóżka i już po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza.

* LOUIS *
  Miałem wyrzuty sumienia, że to nie ja pojechałem do szpitala i że to nie ja odwiozłem Ją do domu. Samochodem podjechałem pod jej dom i zaparkowałem w jej garażu, który otworzyłem kluczami, które sobie dorobiłem. Otworzyłem sobie drzwi i wszedłem do środka, oczywiście nie zapomniałem ich potem zamknąć. Nie mogłem pozwolić aby coś jej się stało. Zdjąłem buty i kurtkę po czym wszedłem na górę do jej sypialni. Spała. Taka mała bezbronna istotka. Czasami działa mi na nerwy, ale coś mnie w Niej pociągało. Była jedyna w swoim rodzaju. Powoli i cicho podszedłem do jej łóżka i położyłem się obok Eve. Przytuliłem ją od tyłu i pocałowałem ją w policzek. 
- Dobranoc, kochanie. - szepnąłem i nie oczekiwałem odpowiedzi.

* EVE *
  Powoli i leniwe otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na prawo, a moim oczom ukazał się Louis. Byłam zdziwiona, ale pozwoliłam Mu jeszcze pospać i nie budzić Go. Wstałam, ubrałam się w czerwone rurki i czarną luźną koszulkę którą włożyłam w spodnie oraz białe conversy. Odświeżyłam się i narzuciłam na siebie czarną skórzaną kurtkę, po czym wyszłam z domu i poszłam do banku, do którego daleko nie miałam. Wiatr rozwiewał moje włosy i sprawiał, że robiło mi się coraz zimniej. Jedynie dwie ulice dzieliły mnie od mojego domu. Przeszłam przez ulicę, a nagle usłyszałam za sobą czyjeś kroki.. Byłam pewna, ze ta osoba biegnie. Postanowiłam ten fakt zignorować. Słyszałam jakby niedaleko mnie biegły dwie osoby. Przyśpieszyłam kroku, chciałam już być w domu, gdyż czułam się dość nieswojo, chociaż sama nie wiem dlaczego. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk strzelania z broni. Zamarłam. 
- Eve, Ty szmato pierdolona. - obróciłam sie i ujrzałam Nathan'a i James'a, obydwoje mieli broń wymierzoną we mnie. Biegli, a ja dla własnej obrony zaczęłam biec w stronę domu. Usłyszałam strzał, byłam wystraszona. Nie miałam pojęcia co robić. Ujrzałam samochód i postanowiłam się za nim schować, więc tak też postąpiłam. Słyszałam jak biegli i strzelali w moją stronę. Zacisnęłam powieki, a nogi podkuliłam pod brodę. Tak cholernie sie bałam. Nagle strzały ucichły.
- Tu Cię mamy, suko. - usłyszałam głos James'a, a łzy same zbierały mi się w oczach. To był mój koniec, czułam to. Usłyszałam dźwięk odblokowywania broni, na co przełknęłam głośno ślinę. Cisza, nikt nic nie mówi, zero dźwięków. Otworzyłam oczy, a za dwójką mężczyzn ujrzałam jakąś postać. James celował we mnie, a ja bałam sie, ze w końcu pociągnie za spust. Postać za Nathan'em i James'em zbliżyła się do Nich. Nic nie podejrzewali, że ktoś może za Nimi stać. Miałam nadzieję, że ten ktoś nie był znajomym James'a.
- Nie radziłbym...

8 lutego 2014

Rozdział 9 "Mówiliście jej, że...?"

  Zamilkł, nie wiedział co powiedzieć. Odsunął się trochę ode mnie i spuścił wzrok. Był zakłopotany moim pytaniem, czułam to doskonale. Po chwili podniósł wzrok i skierował Go na moje oczy.
- Jesteś moja... - szepnął.
- Może konkretniej? - spytałam.
- W swoim czasie. - rzekł. Nie podobało mi się to. 'W swoim czasie'? Czułam, że nie byłam dla Niego ważna, że jestem tylko zabawką, którą niedługo odrzuci na bok. Wyswobodziłam się z Jego uścisku i usiadłam na łóżku, a On zrobił to samo.
- Co Ty robisz? - spytałam.
- Y no, ide spać. - powiedział, jakby to było oczywiste.
- To do salonu, nie będziesz spać ze mną. - oznajmiłam.
- Będę spać tutaj. - rzucił mi uśmiech, którego nie odwzajemniłam.Weszłam pod kołdrę i się położyłam, w tym samym czasie, Louis zrobił to samo, przednio gasząc światło w pokoju i upewniając się czy drzwi i okna są pozamykane. Moje myśli były wypełnione tylko i wyłącznie Nim. Czemu On mnie tak traktuje..? Tak dziwnie.. Niby tajemniczo.. Nie umiem dobrać odpowiednich słów. Nagle poczułam na plecach coś ciepłego. Louis mnie przytulił. Niby Go nie lubiłam, ani nie .. kochałam... Ale potrzebowałam czyjegoś ciepła. Położył dłoń na moim brzuchu i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Dobranoc, kochanie. - musnął ustami moje ramię.
- Dobranoc, Louis. - szepnęłam i już po chwili odpłynęłam do Krainy Morfeusza.

*LOUIS*
  Ze snu wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Wyciągnąłem telefon spod poduszki i spojrzałem na wyświetlacz, który raził moje oczy. "Zayn dzwoni..."  Czy ten człowiek spać nie może. Sunąłem palcem po po wyświetlaczu aby odebrać.
- Spać nie możesz ? - powiedziałem do telefonu tak, aby nie obudzić Eve.
- James jedzie po Was. - usłyszałem.
- Co, kurwa ? 
- Zbierajcie sie, zaraz Niall po Was przyjedzie. - powiedział szybko.
- Jasne. - rzuciłem i się rozłączyłem, a telefon położyłem pod poduszką. Delikatnie potrząsnąłem Eve, aby sie obudziła. - Eve.. Musimy wstawać. Szybko. - powiedziałem, a Ona podniosła się do pozycji siedzącej.
- Coś się stało? - spytała.
- Tak. James tu jedzie. Ubieraj się. - poinformowałem ją, a Ona wstała i zaczęła się ubierać tak samo jak ja.

* EVE *
  Chwyciłam w dłonie białe conversy i szybko nałożyłam je na nogi. Nagle usłyszałam jak w drzwiach ktos przekręca kluczyk, myślałam że to James. Już miałam uciekać, gdy ujrzałam charakterystyczne włosy. To był Niall. 
- Szybko, jest już blisko.- powiedział zmachany. Był zmachany pewnie dlatego, że biegł do drzwi i ciągle się spieszył. Zdjął z wieszaka moją szarą bluzę, którą mi już po chwili podał, a ja ją założyłam.
  Już po chwili znaleźliśmy się w samochodzie Niall'a. Było to wypasione Lamborghini Aventador .Usiadłam z tyłu, a Niall za kierownicą, zaś Louis zajął miejsce obok Niall'a. Jechaliśmy szybko, jak dla mnie - za szybko. Nie lubiłam szybkiej jazdy. To nie dla mnie. Przez szybę raziły mnie lampy. Spojrzałam na ekranik pokazujący godzinę przy kierownicy Niall'a. 5 nad ranem. Myślałam, że jest może 3 w nocy.. Na dworze niebo wygląda jakby był środek nocy.
  Już po chwili wjeżdżaliśmy przez bramę która prowadziła do pseudo-kryjówki Lou i Jego znajomych.
Niall zatrzymał samochód i a Louis rzucił szybkim "Wychodź". Wszyscy wyszlismy. Od razu jak opuściłam samochód Zayn do mnie podbiegł i chwycił za nadgarstek, oraz pociągnął mnie w znaną mi już stronę. Weszliśmy tam, gdzie ostatnio spędziłam noc. Po pokoju były porozrzucane kable, tak jak ostatnio. Zauważyłam także, że na pewnych ekranach widnieją zapisy z rejestru kamer. Kamery nie pokazywały tylko tego miejsca. Na kamerach były rejestry kamer z banków i innych miejsc. Dziwnie to było. Usiadłam na kanapie. Do moich uszu doszły dźwięki strzelania z broni. Nie raz.. A kilka razu. Po chwili dźwięki ucichły, a po chwili zastąpiły krzyki. Nie poznałam czyje to krzyki. Krzyki co jakiś czas zmieniały głos.. Przeszły mnie dreszcze na samą myśl o tym, co się tam teraz dzieje.
- Spokojnie..  - usłyszałam głos Zayn'a.
- Boje się.. O Louis'a.. - szepnęłam, gdy usiadł obok mnie i potarł dłonią moje udo dodawając mi otuchy.
- Wszystko będzie ok. Na pewno. - Jego usta wylądowały na moim czole. - Nie przejmuj sie tym, ci się tam dzieje. - szepnął i mnie przytulił.
- Czemu Mu nie pomagasz tam? - spytałam.
- Bo pilnuję aby wszystko było z Tobą w porządku. - powiedział nie zmieniajac tonu głosu.
- Nie potrzebuję opieki. - rzuciłam.
- Potrzebujesz. Nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedział.
  Nastała cisza. Słyszałam tylko swój i Zayn'a oddech.
- Czemu jest tak cicho? - nieco się zaniepokoiłam.
- Nie wiem.. - powiedział, gdy też się trochę zaniepokoił. - Zostań tu. - rzucił i wstał. Chwycił w dłoń broń i wyszedł z pokoju. 
  Długo nie czekałam. Wrócił po może pięciu minutach. 
- Nie ma ich. - powiedział i położył broń na stole, a w dłoń chwycił telefon i wykręcił jakiś numer, po czym przyłożył telefon do ucha, następnie wyszedł z pokoju.

  - Gdzie On jest? - spytałam gdy Zayn ponownie wszedł do pomieszczenia.
- Wynoszą zwłoki. - odpowiedział krótko.
- Zabił Go? - zamarłam. Byłam w szoku.
- Nie. - posłał mi uśmiech siadajac obok mnie i biorąc na kolana laptopa. - James stracił przytomność po bójce z Louis'em, więc wywiozą Go gdzieś. - wytłumaczył, a mi spadł kamień z serca. Bałam się, że Louis Go zabił.. Gdyby to zrobił to nie byłoby ciekawie.

  - Jesteśmy. - usłyszałam głos Niall'a. Od razu popatrzałam się na drzwi, w których stali Niall i Louis. Louis miał zabandażowaną dłoń i lekko rozcięty łuk brwiowy, zaś na kostkach u dłoń ujrzałam nowe zadrapania. Niall położył na stole jeden pistolet i nóż. 
- No wreszcie. Gdzie Go wynieśliście? - spytał Zayn.
- Na jakąś starą fabrykę. - odpowiedział Louis podchodząc do Laptopa, który był na stoliku.
- Na tą, gdzie Go widzieliśmy? - zadał kolejne pytanie Zayn.
- Nie. To była jakaś inna. Ale On sie zaraz obudzi, więc możliwe, że niedługo tu przyjedzie.- rzekł Louis. Nie zauważyli mnie, nawet na mnie nie spojrzeli. Siedziałam na skórzanym fotelu po turecku. Ok, to było dość daleko od drzwi, ale chyba szło mnie zauważyć. 
 Eve, idiotko, jesteś sama z - jak narazie - trzema facetami, nie znasz ich. Nie wiesz o Nich nic, pomijając, że znasz ich imiona. Jeszcze Cię kurwa zgwałcą, zamordują... Po co Ci to? Nie raz Ci chodziło po głowie co mogą Ci zrobić, więc wyobraź sobie, że zaraz mogą Ci cos zrobić. Zastanów się. 
  Wstałam po cichu, chwyciłam do dłoni mój telefon i schowałam go do kieszeni. Obeszłam ich tak, aby mnie nie zauważyli i poszłam w stronę drzwi.Chciałam postawić kolejny krok, ale potknęłam się o kabel który zahaczył się o mojego buta.
Choleraa...
Cała trójka od razu skupiła się na mnie.
- Co Ty robisz? - spytał wyraźnie zaciekawiony Niall.
- Chce do domu. Ide do domu. - powiedziałam próbując wyglądać i brzmieć na pewną siebie.
- Nie możesz. - powiedział Louis.
- Nie będziesz mi rozkazywać. - rzuciłam. No właśnie.. Że ja Eve Mądra Soliman na to wcześniej nie wpadłam. Nie wiem kogo w Nim widziałam, ale byłam posłuszna Niemu. Przecież On nie jest nikim takim, aby mi rozkazywać.
- Owszem, będę. - wstał i zaczął iść w Moją stronę. - I nie obchodzi mnie, czy Ci się to podoba czy nie. - powiedział tonem, jakim nigdy do mnie nie mówił. Jego głos mnie nieco przerażał. Stanął na przeciw mnie, a ja się cofałam, aczkolwiek w pewnym momencie Moje plecy dotknęły chłodnej ściany. Nasze twarze dzieliły milimetry, a byłabym w stanie zrobić wszystko aby się od Niego oddalić. WSZYSTKO.
Ogarnij się. Jesteś w niebezpieczeństwie. 
Czułam się na siłach aby Go od siebie odepchnąć. Szybko położyłam dłonie na Jego klatce piersiowej i Go pchnęłam. Louis był w szoku, że Mu się tak bardzo postawiłam.Miałam chwilę aby uciec, więc pobiegłam w stronę drzwi, a On ruszył za Mną. Był zły, był bardzo zły. Przerażał mnie. Podbiegłam do drzwi i chwyciłam klamkę, a następnie pociągnęłam w dół. Zamknięte.
Już po mnie...
Pociągnęłam ją jeszcze kilka razy w dół bardzo szybko.Zdawałam sobie sprawę w jakim niebezpieczeństwie jestem. Nie wiadomo kim On tak na prawdę jest. Louis był już blisko, gdy nagle, drzwi zostały wyważone. Nie wiedziałam kto je wyważył, a już kilka sekund później ujrzałam James'a. Niby sie Go bałam, ale bardziej bałam się Louis'a. Nie wiem czemu, ale wyglądał na bardziej bezpiecznego. Bez zastanowienia podbiegłam do James'a i schowałam sie za Nim, a On ręką pchnął mnie jeszcze bardziej za siebie, aby dać mi więcej bezpieczeństwa.
- Spokojnie.. - szepnął, tak aby inni nie usłyszeli.
- Eve, chodź tu. Nie znasz Go! Nie wiesz co On może Ci zrobić! - krzyknął Zayn. Był wściekły, ze tak postąpiłam.
- Wracaj tu, Eve. On jest cholernie niebezpieczny. - powiedział w miarę opanowany Niall.
- Ona Was też nie zna. - powiedział James. - Mówiliście jej, że zabijacie? - spytałam. Cisza. - Tak też myślałem. - zaśmiał się.
- Zamknij się. - krzyknął Louis.
- Idź z Nathan'em. - dyskretnie gestem ręki pokazał mężczyznę, który stał za mną. Miał czarne włosy zaczesane do góry i kolczyki w uszach. Podał mi rękę, a ja ją chwyciłam, zaś On lekko pociągnął mnie do czarnego samochodu z czerwonymi wstawkami.
- Jak sie zwiesz? - usłyszałam Jego głos, gdy otworzył mi drzwi od samochodu.
- Eve. - powiedziałam gdy wsiadałam do środka.
Słyszałam jeszcze jak mężczyźni się tam wyzywają i czułam, że na pewno doszło do szarpaniny. Nathan zajął miejsce kierowcy, odpalił samochód i odjechaliśmy. Jechalismy niezwykle szybko.

  Po chwili ujrzałam za Nami czerwony samochód z czerwonymi wstawkami. Nathan w lusterku ujrzał ten samochód.
- Nie martw się, to tylko James.- rzucił. Nagle do moich uszu dobiegły strzały z broni. A samochód James'a zwolnił.
- Kurwa, ktoś Mu przebił opony. - powiedział - chyba - samo do siebie Nathan. To samo stało się samochodowi, którym jechaliśmy. Kątem oka zauważyłam jak obok Nas przejeżdża biały samochód. Wydawał mi się jakiś znany. Powietrze zeszło z opon bardzo szybko, a już po chwili samochód się zatrzymał. Drzwi z mojej strony się otworzyły, a ja poczułam ucisk na ramieniu, i usłyszałam czyjeś krzyki. Poczułam w pewnym momencie ból przeszywający moją szyję i kark, a po chwili straciłam przytomność..

-------
Zamiast "~*~" wstawiam pustą linijkę. 
Następny rozdział na weekend lub w przyszłym tygodniu. :)

3 lutego 2014

!! Liebster Award !!

Wow! Dostałam nominację do Liebster Award przez CLICK .
Ale istnieje pytanie czym jest Libster Award.. 
"Nominacja do Liebsten Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania zadobrze wykonaną robotę. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób, informujesz ich o tym, oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował."
Dziękuję za nominację ^____^.

1.Jaki jest twój ulubiony kolor?
Mój ulubiony kolor to Niebieski. 

2.Jaki jest twój ulubiony film?
Bardzo lubię filmy "Sala samobójców", "Seksmisja" i "Wałęsa. Man of hope" oraz "Jesteś Bogiem". To są najlepsze Polskie produkcje. A jeśli chodzi o zagraniczne filmy to "Poradnik Pozytywnego Myślenia." 

3.O czym marzysz?
Marzę o szczęściu. Szczęściu, które na pewno znajdę, jeśli się postaram. 

4.Masz chłopaka?
Czy mam chłopaka? To mój słodki sekret.  

5.Podaj swoje motto życiowe jeżeli masz.
"Wszystko ma swoje priorytety, niestety. Wszystko ma swoje wady i zalety." 
6.Ile masz lat?
Wiek to tylko i wyłącznie nic nie warta liczba. 

7.Kiedy zaczełaś pisać?
Około kwietnia 2013. 

8.Jaka jest Twoja szczęśliwa liczba?
Numero Uno. 

9.Co cię wkurza?
Niesprawiedliwość. 

10.Kto cię inspiruje?
Nie posiadam inspiracji.  
11.Jaki jest twój znak zodiaku?  
Strzelec.

Nominowani przeze mnie:
 Highway to Hell
 Dark Louis Tomlinson Tłumaczenie
Dark Niall Horan 
TAMING 
Thunder - Harry Styles Fanfiction 
Crazed 
Historie, które zaskakują... 
Zakochalismy się w świecie, który nie istnieje... 
Tell me, would you kill to save a life? Tell me, would you kill to prove your rights... 
And I promise you, I will always Believe... 
Larry Stylinson Camp 

Pytania ode mnie:
1.Jak masz na imię i czy lubisz je lubisz?
2.Wypisz 10 słów które kojarzą Ci sie za słowem 'piękno'.
3. Co sądzisz o - jak dla mnie - bezsensownych pseudo-wojnach pomiędzy fandomami?
4.Lubisz czekoladę? Jaka czekolada jest Twoja ulubiona? 
5.Co zatruwa Ci życie?
6.Dostajesz wehikuł czasu. Do jakiego momentu i miejsca się przeniesiesz i dlaczego?
7.Do czego dążysz w życiu?
8.Jest jakiś cytat, który sprawia, że się uśmiechasz? Podzielisz się Nim ze Mną? Z Nami?
9.Jaka epoka według Ciebie jest najlepsza jeśli chodzi o sztukę - renesans czy barok?
10.Otrzymujesz dużą sumę pieniędzy, którą musisz przekazać na cele charytatywne. Co wspiera wybrana przez Ciebie organizacja?
11.Jesteś zadowolony/a z nominacji i z pytań które ode mnie otrzymałeś/aś? 




1 lutego 2014

Rozdział 8 "Pokażę Ci prawdziwe życie"

Rozdział zawiera treści, które mogą urazić niektórych czytelników.  

"  Woda dawała ulgę mojemu ciału i przywracała Mu świeżość. Prysznic mnie delikatnie obmywał. Totalnie zapomniałam o reszcie świata. Zamknęłam oczy i zatopiłam swoje myśli w wyobrażeniach o tym co mogło by się stać, gdybym nie kazała Louis'owi przestać. Chciałabym Go poczuć w sobie, albo chociaż Go przytulić. Wyobrażałam sobie jak Louis sprawia mi przyjemności w łóżku. Moje brudne myśli mnie przerażały. 
  Nagle poczułam coś dużego i ciepłego na moich biodrach... "
   Momentalnie się obróciłam. Zamarłam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam cholernie zawstydzona i zdenerwowana. Nie chciałam nikomu pokazywać swojego ciała. Nikt nie widział mnie nago. Nikt. Moje policzki oblał rumieniec. Zakryłam rękoma piersi, a uda złączyłam tak, aby nie widział za dużo.. Moment.. On już zobaczył za dużo. Kurwa, był taki idealny. Jego mokre juz włosy zgarnął dłonia do tyłu, co wyglądało tak seksownie. Nie wiem czemu, ale cofałam się. Dotknęłam plecami ściany. Jego dłonie nadal były na moich biodrach. 
- Nie odsuwaj się. - powiedział po czym sie zbliżył do mnie. - Jesteś taka piękna. - obiema dłońmi zjechał na moje pośladki i zaczął je delikatnie masować. Sprawiało mi to przyjemność, a podniecenie rosło z każdą sekundą. - Nie zakrywaj piersi. - nie zareagowałam na Jego głos. Nagle poczułam na jak zabiera dłonie z moich pośladków. Szczerze to nie podobało się to, że przestał pieścić moje pośladki. W pewnym momencie poczułam Jego dłonie na moich nadgarstkach. Czułam jak zsuwa moje ręce z piersi. Moje ręce wisiały wzdłuż ciała. Byłam tak bardzo zawstydzona, bałam się Jego reakcji gdy ujrzy moje ciało w stu procentach. Jego wzrok zatrzymał się na moich piersiach. Uśmiechnął się zadziornie. Powoli położył jedną dłoń na mojej piersi i bardzo delikatnie ją ściskał. Tak delikatnie, jakby sie bał, że coś mi zrobi.. Był tak bardzo ostrożny. Nie znałam Go od tej strony. Jego dłoń delikatnie muskała skórę moich piersi, zahaczając o sutek. Po chwili drugą dłonią pieścił drugą piersi. Sprawiał mi taką ogromną przyjemność jak nikt inny nie potrafił tego zrobić.
 - Louis... - szepnęłam. 
- Podoba Ci się? - spytał seksownym tonem.
 - Mhm.. - mruknęłam w pozytywnej odpowiedzi. W pewnym momencie poczułam coś pomiędzy moimi udami. To 'coś' próbowało je rozsunąć. Spojrzałam w dół i dostrzegłam Jego dłoń pomiędzy moimi udami. W oczy rzucił mi się także Jego pokaźnych rozmiarów penis. Podniosłam wzrok, a w mgnieniu oka moje uda były rozsunięte. Zbliżył sie do mnie, a ja poczułam na podbrzuszu Jego męskość. Czułam, że jest duży i będzie problem pomiędzy mną, a Nim w czasie stosunku.. Cholera, Eve, ogarnij się! Nie będzie seksu! Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk strzelania kości. Popatrzałam na źródło, którym okazał sie być Louis, który klęczał przede Mną na jednym kolanie. Pewnie kości w nogach Mu strzeliły. Patrzał na mnie z dołu pytająco, w odpowiedzi kiwnęłam lekko głową na 'tak'. Od razu wziął sie za to, co chciał zrobić. Opuszkami palców delikatnie pieścił wargi, które znajdowały się, tuż przy centrum mojej vaginy. Przeszyły mnie dreszcze, a nagle poczułam jak coś rozsuwa moje wargi, które przed chwilą były delikatnie pieszczone. Wiedziałam, że w tej chwili zobaczył mnie już całą, w stu procentach.
- Jesteś taka idealna.. - powiedział, a Jego język znalazł się w mojej vaginie. Czułam jak penetruje moje wnętrze. Podniecenie wypełniało mnie całą. Czułam taką ogromną ochotę na Niego.Sprawnie poruszał językiem, co wprawiało mnie w obłęd. Potrafił mi sprawić taka przyjemność.. Kurwa. On jest zajebisty. Egh.. Eve ogarnij sie. On jest gangsterem, czy chuj wie kim. Jeszcze Cię zgwałci i będziesz miała.. W pewnym momencie czułam jak Jego język wychodzi ze mnie. Nagle poczułam jak coś wsuwa się we mnie. Po kształcie, byłam pewna, że to Jego palec. Wzdrygnęłam się, wcześniej nie doświadczałam czegoś takiego. 
- Cholera, ale jesteś ciasna... - Dołożył drugi palec, na co ja cicho jęknęłam i się wzdrygnęłam. Nigdy nie uprawiałam seksu, więc to było dla mnie nowe doświadczenie. Wkładał i wyciągał swoje palce, sprawiając mi ból i przyjemność, aczkolwiek to ból był bardziej wyczuwalny, a nie przyjemność. Zauważył, iż sie wzdrygnęłam, że czułam pewnego rodzaju stres. Popatrzał na mnie z dołu i powoli, bardzo ostrożnie wyciągnął ze mnie swoje palce. Wstał. Popatrzał mi w oczy i położył dłonie na moich biodrach. 
- Nigdy tego nie robiłaś? - spytał delikatnie.
- N..Nie.. - odpowiedziałam cicho.
- Spokojnie. - za pośladki podniósł mnie do góry, a po chwili wpił się w moje usta. Czułam smak samej siebie, a raczej, swoich płynów. Nie całował mnie tak drapieżnie, jak miał  w zwyczaju, ten pocałunek był delikatny. Podobało mi się to.
~*~
  Usiadłam na łóżku owinięta samym ręcznikiem, rozczesywałam swoje włosy, które przed chwilą wysuszyłam. Dziwnie się czułam po tym co przed chwilą się wydarzyło. Jego usta przy mojej vaginie, Jego dłonie na moich piersiach. Cholera.. Dobra, Eve, Ty Go znasz kilka tygodni, a już prawie z Nim w łóżku wylądowałaś.. Ogarnij się.  Tak nie może być. To co między Nami jest musi się skończyć. Szybko zdjęłam ręcznik z ciała i założyłam czarną, koronkową bieliznę. Stanęłam przed łóżkiem z telefonem w ręku i wysyłałam koleżance sms. Nagle poczułam na szyi czyiś gorący oddech, a na biodrach duże, silne dłonie, a na plecach czująś skórę. Czyli był bez koszulki, kurwa, będzie trudniej.. Czemu On tak na mnie działa?
- Louis.. - szepnęłam Jego imię. - To nie powinno się wydarzyć.
- Shhh... Jesteś moja, nie pozbędziesz się mnie.
- Znamy się tak krótko.. - powiedziałam, i położyłam telefon na łóżku.
- Znamy się wystaczająco długo. - szepnął mi na ucho.
- Właśnie nie. To co sie przed chwila wydarzyło nie powinno mieć miejsca. Powinniśmy zapomnieć. - powiedziałam i odwróciłam się do Niego przodem. Patrzeliśmy sobie w oczy, a On mocno przyciskał mnie do siebie, abym poczuła bezpieczeństwo i to pewne, tajemnicze uczucie.
- Nie chcę zapomnieć.. Jesteś moja. Nie zniosę myśli, że ktoś inny może posiadać Twoje serce. Jesteś jedyna w swoim rodzaju. - zrobił krótką przerwę. - Ze Mną będziesz szczęśliwa. Pokażę Ci prawdziwe życie. - powiedział i mnie przytulił.
- Kim ja dla Ciebie jestem? 

--------
 Wszystkiego najlepszego Harry, staruszku. ^___^ XD
#HappyBirthdayHarryFromPoland 
 

28 stycznia 2014

Rozdział 7 "Muszę Cię chronić"

  - Chce do domu. - powiedziałam.
- Nie możesz. - popatrzał na mnie.
- Czemu? 
- On może Cię znaleźć... - odpowiedział. Zamilkłam. 
  - Mam Go. - oznajmił Zayn uśmiechając się do ekranu laptopa, a Louis od razu spojrzał na Niego.
- Kogo? - spytałam bruneta.
- James'a, ten o którym Ci mówił Zayn.
- Mhm.. - mruknęłam.
- Gdzie jest? - zwrócił się do mulata.
- W fabryce, chyba opuszczona. Widze na kamerach jak przegląda jakieś .. tabletki? Pewnie narkotyki. - na Jego słowa zamarłam. - Eve? - zwrócił sie do mnie.
- Tak? - spytałam bojąc sie pytania.
- Czy to nie Ty masz przypadkiem czarną bluzę z kapturem z jaskrawo-pomarańczowym napisem na plecach "Adidas" ? - popatrzał sie na mnie. Cholera, zostawiłam tam bluzę. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. - Eve? 
- Może.. 
- Byłaś tam w fabryce? - zadał kolejne pytanie. Kątem oka widziałam jak Louis na mnie patrzy. Czuł moje zakłopotanie, na pewno.
- Może.. - odpowiedziałam. 
- Byłaś tam i brałaś narkotyki? - na tym pytaniu poległam. Nie odpowiedziałam. Nie chciałam sie przyznać, ze brałam narkotyki. Nie byłam uzalezniona, to była jedynie zabawa, aczkolwiek nie chciałam, aby znał odpowiedź, pomimo to i tak czułam, że domyśli się odpowiedzi. - O Boże... - przeczesał dłonią włosy.
- Bierzesz? - usłyszałam głos Louis'a, tuż nad moim uchem. Nie dostał odpowiedzi. 
- Z kim tam byłaś? - spytał Zayn.
- Z przyjaciółką. - szepnęłam.
- Mógł tam widzieć Eve. - rzekł patrząc na Louis'a. - Raczej na pewno ją tam widział.
- Kurwa.. - rzekł Louis sam do siebie
  - Chce do domu. Zawieź mnie do domu. - rzekłam. Louis wstał i podał mi rękę abym też wstała.
- Ale zostanę tam z Tobą,
- Nie. - wstałam z sofy.
- To Nasz dom. 
- To mój dom. 
- Dobra, już cicho. - rzekł. - Ale to i tak mój dom. - wiedział, ze tym sprawi, że sie zdenerwuję.
- To mój dom, nie Twój. Zrozum to. - podniosłam lekko ton głosu.
~*~
  Zaczęłam szukać o kieszeniach kluczy od domu. 
- Cholera.
- Nie męcz się. - powiedział po czym wyciągnął ze swojej tylnej kieszeni klucze, które włożył do zamka i przekręcił, a drzwi sie otworzyły.
- Masz klucze do mojego mieszkania? - spytałam zdziwiona.
- Nom. - powiedział obojętnie i nacisnął klamkę.- Panie przodem. - przepuścił mnie w drzwiach. A ja weszłam do domu, a On za mną. Czułam jak bezczelnie patrzy na mój tyłek. Zamknął drzwi na klucz i górny zamek.
- To okno było otwarte, a teraz jest zamknięte.. - rzekłam gdy spojrzałam na okno.
- Niall tu był i zamykał wszystkie okna, tak wiesz.. Dla bezpieczeństwa.
- Mam rozumieć, że masz klucze od mojego mieszkania. - spytałam zszkowana.
- Tak. - odpowiedział.
- Po co?
- Muszę Cię chronić.- zbliżył się do mnie i położył dłonie na moich biodrach.
- Nie potrzebuje ochrony. - rzuciłam.
- Potrzebujesz. - dotknął swoim czołem Mojego czoła. Patrzał mi w oczy, jak ja jemu. Nagle poczułam pod plecami coś chłodnego. Przywarł mnie do ściany i przejechał palcem po moim kręgosłupie, sprawiając, że przeszły mnie dreszcze. Odchyliłam głowę do tyłu, a On musnął ustami moją szyję. Poczułam w pewnym momencie jak zasysa moją skórę. Naznaczył mnie. Nie było między Nami jakiejkolwiek wolnej przestrzeni. Całą mnie wypełniało podniecenie. Dokładnie czułam na szyi Jego palący oddech, który sprawiał, że odpływałam. Zamknęłam oczy i oddałam Mu się. Jego muskanie mojej szyi, zamieniło się w namiętne pocałunki. W okolicy mojego podbrzusza poczułam ucisk, który stworzyło podniecenie i cholerna chcica na Niego. Chciałam zacisnąć uda, aczkolwiek uniemożliwiło mi to Jego udo pomiędzy moimi nogami. Na moją reakcję się zaśmiał. Czemu On mnie tak bardzo pociąga? Przecież ja Go nie znam! Zawiesiłam dłonie na Jego karku, a brunet włożył dłonie pod moją koszulkę. Nie mogłam sobie na TO pozwolić. 
- Przestań... - szepnęłam, a On od razu przestał. Lekko sie odsunął, a ja zdjęłam swoje ręce z Jego karku. Przejechał palcami po mojej dłoni i wszedł w głąb domu. 
~*~
  Woda dawała ulgę mojemu ciału i przywracała Mu świeżość. Prysznic mnie delikatnie obmywał. Totalnie zapomniałam o reszcie świata. Zamknęłam oczy i zatopiłam swoje myśli w wyobrażeniach o tym co mogło by się stać, gdybym nie kazała Louis'owi przestać. Chciałabym Go poczuć w sobie, albo chociaż Go przytulić. Wyobrażałam sobie jak Louis sprawia mi przyjemności w łóżku. Moje brudne myśli mnie przerażały. 
  Nagle poczułam coś dużego i ciepłego na moich biodrach...

25 stycznia 2014

Rozdział 6 "Boisz się?"

  - Cykasz sie? - głos Lucy sprawił, że sie zaśmiałam.
- Nie, a Ty ? - odpowiedziałam, z uśmiechem na twarzy.
- Nie. - prychnęła, a między nami nastała cisza, po czym zaśmiałyśmy sie razem.
- Dobra, dobra. Teraz tak poważnie. Na 'trzy' ? - spytałam, patrząc jej w oczy.
- Ok. - patrzała mi w oczy, tak samo jak ja jej.
- Raz.. - zaczęłam.
- Dwa.. - usłyszałam z jej ust.
-Trzy.. - na moje słowo w naszych ustach wylądowała biała tabletka, którą popiłyśmy odrobiną wody. Zaczęło Nam się kręcić w głowie, obraz stał się zamazany. Stara opuszczona fabryka, to był idealny wybór miejsca. Nikt Nas nie widzi. Jesteśmy same. Zaśmiałam sie na widok dwóch postaci Lucy. Ona także sie śmiała. Fabrykę wypełniały Nasze donośne śmiechy. Złapałam ją za rękę, aby nie upaść, Ona chciała zrobić to samo. Nie udało jej się, gdyż ja przez przypadek opadłam na Nia ciałem, tak, że obie wylądowałyśmy na jakiejś skrzyni.
~*~
  - Było nieźle. -posłałam jej uśmiech.
- Bardzo. Musimy to powtórzyć. - przytuliła mnie. - Do zobaczenia, Eve. - rzuciła i weszła do swojego domu. Jej słowa przypomniały mi o Nim, o Louis'ie, z którym nie widziałam się ani nie kontaktowałam już tydzień. Potrząsnęłam głową, aby odpędzić od siebie myśli na Jego temat. Gdy niskim tonem powiedział do mnie "Do zobaczenia, Eve".. To brzmiało.. Tak.. Tak dziwnie.. Podniecająco, aczkolwiek przerażająco.
  Postawiłam nogę na niższym schodku, schodząc coraz niżej, a już po chwili zeszłam z najniższego schodka który prowadził do domu Lucy, i już po chwili mogłam iść prostą drogą. Stawiałam swoje kroki w stronę mojego domu. W głowie, ciągle miałam Jego głos. Ciemność sprawiała, że mózg podsuwał mi przed oczy obrazy bruneta. Nie mogłam się uwolnić od tych męczących mnie myśli. Od myśli związanych z Louis'em odpędził mnie pisk opon. Spojrzałam w stronę źródła dźwięku. Cholera, to dochodziło sprzed Mojego domu. Zamarłam, stałam kilka metrów, od samochodu z który właśnie zatrzymał się pod moim domem. Wyszedł z Niego mężczyzna z kapturem na głowie. Trzasnął drzwiami i zaczął biec w moja stronę. Nie miałam pojęcia co miałam zrobić.
- Eve! - krzyknął i 'otworzył' ramiona, abym mogła w nie wpaść. Miał znajomy głos, gdzieś już go słyszałam. Ku zdziwieniu na Jego gest, zaczęłam biec w Jego stronę, a po chwili wylądowałam w Jego ramionach. Mocno mnie do siebie przytulił. - Musimy jechać. - rzucił, na co ja sie odkleiłam od Niego. Lampa nad nami oświetliła Jego twarz. Niall. Był zmachany, ciężko oddychał.
- Co? Czemu? - spytałam zdziwiona.
- Widzieli Cię z Louis'em i teraz Cię szukają.
- Kto mnie szuka?
- Wróg Louis'a. Chodź. - pociągnął mnie za ręke do swojego samochodu. - Wsiadaj. - rzucił, a ja to zrobiłam. Wsiadłam szybko i zapięłam pasy. Zrobił to samo.
-Gdzie jedziemy? - spytałam lekko zdezorientowana i spojrzałam na Niego jak ściągnął kaptur, odpalił samochód i ruszył.
- Do Louis'a. - odpowiedział, po czym spojrzał na mnie. - Boisz się? - spytał opiekuńczo. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Trochę.. - odparłam cicho. Przeniósł wzrok na przednia szybę.
- Nie bój sie. - powiedział ciepłym głosem. Przy Nim czułam się bezpieczna, pomimo, że Go nie znałam. Obserwowałam jak sprawnie porusza kierownicą wykonując ostre zakręty.
~*~
  Wjechaliśmy samochodem  jakimś tunelem pod ziemię. Wyglądało to jak opuszczony parking podziemny, aczkolwiek nie było to miejsce połączone z jakimś centrum czy coś. Uchylił okno, przyłożył kartę do czytnika, na co za Nami zamknęła się brama. W poszczególnych miejscach stały samochody, całkiem niezłe były. Niall szybko zaparkował, a ja przez szybę ujrzałam Louis'a ze znajomymi. 
- Dobra.. - powiedział Niall, aczkolwiek nie wiem czy do mnie, czy do siebie. Wyszłam z auta jak poparzona. Lou mnie zauważył i podbiegł do mnie. Mocno mnie przytulił, sprawiając, że czułam Jego ciepło, mocno się w Niego wtuliłam. 
- Louis...- szepnęłam.
- Wszystko dobrze. - odszepnął. 
  Nagle po sali rozległ się dźwięk strzału z broni. Momentalnie sie wzdrygnęłam. To dochodziło zza moich pleców, wiec się obróciłam i ujrzałam mężczyzną z bronią celującego w Louis'a. Schowałam się za plecami bruneta. Nagle poczułam na swoim nadgarstku czyjąś dłoń. Przejechałam wzrokiem po ręce tej osoby, aż do twarzy. Był to mulat o brązowych oczach. 
- Chodź. - szepnął cicho, ale tak abym usłyszała. Pociągnął mnie lekko za rękę. Oddaliliśmy się od Louis'a o kilka metrów. Po Jego geście, tonie głosu i towarzystwie w jakim Go widziałam, mogłam stwierdzić, iż nie jest wrogo nastawiony do mnie. - Jesteś Eve, zgadza się? - spytał, po czym weszliśmy do jakiegoś niezbyt dużego pomieszczenia. 
- Tak, a Ty jesteś.. - nie dał mi dokończyć pytania.
- Jestem Zayn. - uśmiechnął się krótko, ale miło. - Rozgość się. - rozejrzałam się po pomieszczeniu. Była w Nim duża czarna, skórzana sofa, plazma, kilka laptopów, mnóstwo kabli i innych rzeczy i mebli.Zajęłam miejsce na sofie. Zayn usiadł obok mnie. 
- Co się dzieje? - spytałam.
- Louis miał kiedyś przyjaciela, który dawał Mu pieniądze.. To było chyba 4 lata temu. Był młody i głupi. Nie wiedział, co robi.. Dostawał pieniadze od James'a. Byli pseudo-najlepszymi przyjaciółmi. James dał Mu w sumie.. - zrobił krotka przerwę. - .. Może 50 tysięcy funtów. Louis zwrócił Mu połowę, a James miał do Niego sapy, że za mało Mu zwrócił i teraz Go ściga. Do tego James Mu kiedy podpalił dom, chciał Go zabić. I niedawno widział Ciebie z Nim, i stwierdził, że jeśli Tobie coś się stanie, to Louis odda Mu pieniądze i .. - zatrzymał się. - .. i coś jeszcze. - spojrzał na mnie. 
- Coś? - spytałam.
- Coś. - odparł. - Nie mogę tego powiedzieć, przepraszam. - rzucił.
- Rozumiem.. - posłałam Mu uśmiech, a między Nami nastała cisza. - Nic Mu nie będzie? - spytałam, gdy zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Da sobie radę. Nie raz miał z Nim takie.. spotkania. - przeczesał dłonią włosy. 
- Mhm.. - mruknęłam. W głębi serca strasznie się bałam, że coś Mu sie stanie. 
~*~
  Poczuła zimno. Jakby wiatr zawiał w moją stronę. Otworzyłam powoli oczy, to nie były ściany mojego domu.Podniosłam się do pozycji siedzącej. A no tak.. Przecież jestem w jakby 'pseudo-kryjówce' Lou i Jego znajomych. Co jak co, ale kanapę mają wygodną, narzekać nie mogę.
- Jest późno, śpij jeszcze.. - Zayn popatrzał się na mnie, gdy ten grzebał coś w laptopie.
- Która godzina? - spytałam.
- Gdzieś po 3 w nocy. - odrzekł. 
- Co z Louis'em? - zadałam kolejne pytanie.
- Wszystko w porządku, nie musisz się martwić. - uśmiechnął sie do mnie miło.
  Nagle do pokoju wszedł Louis. Powoli podszedł do sofy. Popatrzał pytająco na Zayn'a, a On w odpowiedzi kiwnął kłową na 'tak'. Brunet usiadł obok mnie. Ujrzałam na Jego kostkach na dłoniach lekkie zadrapania, wiedziałam co One oznaczają. Chwyciłam delikatnie Jego dłoń i obejrzałam zdarte kostki. 
- To nic takiego. - szepnął.
- Martwiłam się. - także szepnęłam.
- Już wszystko opanowane. Nie musiałaś się martwić, Eve. - przytulił mnie. Zamilkłam, nie wiedziałam co mam teraz zrobić, wiec tylko wtuliłam sie w Niego.

13 stycznia 2014

Rozdział 5 "Jesteś niezwykła"

 - Co Ty tu robisz? - rzuciłam, gdy się obróciłam, a Jego oczy spotkały moje.
- Idę za Tobą, skarbie. - uśmiechnął się zadziornie. Jest taki przystojny, zagadkowy, idealny, aczkolwiek w pewnym sensie irytujący.
- Nie wiesz gdzie idę. - powiedziałam, na co On się zaśmiał.
- Wiem, idziesz do mojego domu. - zaznaczył przedostatnie słowo. Przeraziło mnie to.. Niby Go znałam, a jednak nie wiedziałam do czego jest zdolny.
- Nie, idę do swojego domu. - także zaznaczyłam przedostatnie słowo.
- Mój dom to Twój dom, kochanie. - oznajmił i przybliżył sie do mnie tak, że stykaliśmy sie ciałami. Patrzał mi w oczy, tak samo jak ja wlepiałam wzrok w Jego błękitne źrenice.
- Przestań.. - szepnęłam taka by usłyszał.
- Co mam przestać.?
- Dobrze wiesz co. - wycedziłam przez zęby i odeszłam, a tuż za sobą w dalszym ciągu słyszałam Jego kroki. - Zostaw mnie. - powiedziałam.
- Nie ma mowy, ślicznotko. - usłyszałam idealny głos Louis'a. Przyśpieszyłam kroki, a już po chwili nie słyszałam innych kroków, oprócz swoich. Odwróciłam sie. Nikogo za mną nie ma.
~*~
 - Nie wiedziałam, że dasz mi tak po prostu odejść. - powiedziałam, gdy poczułam Jego dłonie na swoich biodrach. Wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy, a chłód obejmował moje nogi i ramiona.Oparłam się dłońmi o barierkę balkonową. Dziwne.. Tydzień temu pozwolił mi tak po prostu odejść.. Nie podobne do Niego.
- To był jedyny raz. Jeśli ta sytuacja się powtórzy... - ściszył ton i szepnął mi na ucho. - nie będzie tak łatwo.
- Irytujesz mnie. - wycedziłam.
- Ty mnie także. - powiedział poważnym tonem.
- To mnie zostaw.
- Nie mogę. - na te słowa odwróciłam się w Jego stronę.
- Jak to 'nie możesz' ? - spytałam zaciekawiona.
- Jesteś niezwykła. - szepnął mi na ucho.
- To nie odpowiedź.
- To była odpowiedź. Jesteś niezwykła, jesteś moja, jesteś idealna. - powiedział po czym zbliżył się do mnie. Czułam oddech Louis'a na swoim policzku. Przymknęłam oczy. To była dziwne, ale cudowne. Zbliżyłam się bardziej do Niego, a Nasze usta natychmiast się złączyły. Całował tak perfekcyjnie. Penetrował językiem wnętrze moich ust. Wiedział co robi, a robił to wspaniale. Jego wargi tak namiętnie na mnie napierały. Traciliśmy oddech, a ja wplątywałam palce w Jego włosy, a On zaciskał swoje dłonie na moich pośladkach.
Gdy Nasze usta się ze sobą rozstały, nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło.
- Idealnie.. - szepnął mi na ucho, a ja trwałam w szoku. Przecież znam Go niecały miesiąc, a już Go całuję. Nie powinna byłam to robić. - Masz takie seksowne usta.. - oznajmił i się do mnei niegrzecznie uśmiechnął.
- Wyjdź z Mojego domu. - powiedziałam pewna siebie.
- To nie jest Twój dom. To Nasz dom. - musnął ustami mój policzek. - Miłego wieczoru, Eve. - powiedział i wyszedł.