25 stycznia 2014

Rozdział 6 "Boisz się?"

  - Cykasz sie? - głos Lucy sprawił, że sie zaśmiałam.
- Nie, a Ty ? - odpowiedziałam, z uśmiechem na twarzy.
- Nie. - prychnęła, a między nami nastała cisza, po czym zaśmiałyśmy sie razem.
- Dobra, dobra. Teraz tak poważnie. Na 'trzy' ? - spytałam, patrząc jej w oczy.
- Ok. - patrzała mi w oczy, tak samo jak ja jej.
- Raz.. - zaczęłam.
- Dwa.. - usłyszałam z jej ust.
-Trzy.. - na moje słowo w naszych ustach wylądowała biała tabletka, którą popiłyśmy odrobiną wody. Zaczęło Nam się kręcić w głowie, obraz stał się zamazany. Stara opuszczona fabryka, to był idealny wybór miejsca. Nikt Nas nie widzi. Jesteśmy same. Zaśmiałam sie na widok dwóch postaci Lucy. Ona także sie śmiała. Fabrykę wypełniały Nasze donośne śmiechy. Złapałam ją za rękę, aby nie upaść, Ona chciała zrobić to samo. Nie udało jej się, gdyż ja przez przypadek opadłam na Nia ciałem, tak, że obie wylądowałyśmy na jakiejś skrzyni.
~*~
  - Było nieźle. -posłałam jej uśmiech.
- Bardzo. Musimy to powtórzyć. - przytuliła mnie. - Do zobaczenia, Eve. - rzuciła i weszła do swojego domu. Jej słowa przypomniały mi o Nim, o Louis'ie, z którym nie widziałam się ani nie kontaktowałam już tydzień. Potrząsnęłam głową, aby odpędzić od siebie myśli na Jego temat. Gdy niskim tonem powiedział do mnie "Do zobaczenia, Eve".. To brzmiało.. Tak.. Tak dziwnie.. Podniecająco, aczkolwiek przerażająco.
  Postawiłam nogę na niższym schodku, schodząc coraz niżej, a już po chwili zeszłam z najniższego schodka który prowadził do domu Lucy, i już po chwili mogłam iść prostą drogą. Stawiałam swoje kroki w stronę mojego domu. W głowie, ciągle miałam Jego głos. Ciemność sprawiała, że mózg podsuwał mi przed oczy obrazy bruneta. Nie mogłam się uwolnić od tych męczących mnie myśli. Od myśli związanych z Louis'em odpędził mnie pisk opon. Spojrzałam w stronę źródła dźwięku. Cholera, to dochodziło sprzed Mojego domu. Zamarłam, stałam kilka metrów, od samochodu z który właśnie zatrzymał się pod moim domem. Wyszedł z Niego mężczyzna z kapturem na głowie. Trzasnął drzwiami i zaczął biec w moja stronę. Nie miałam pojęcia co miałam zrobić.
- Eve! - krzyknął i 'otworzył' ramiona, abym mogła w nie wpaść. Miał znajomy głos, gdzieś już go słyszałam. Ku zdziwieniu na Jego gest, zaczęłam biec w Jego stronę, a po chwili wylądowałam w Jego ramionach. Mocno mnie do siebie przytulił. - Musimy jechać. - rzucił, na co ja sie odkleiłam od Niego. Lampa nad nami oświetliła Jego twarz. Niall. Był zmachany, ciężko oddychał.
- Co? Czemu? - spytałam zdziwiona.
- Widzieli Cię z Louis'em i teraz Cię szukają.
- Kto mnie szuka?
- Wróg Louis'a. Chodź. - pociągnął mnie za ręke do swojego samochodu. - Wsiadaj. - rzucił, a ja to zrobiłam. Wsiadłam szybko i zapięłam pasy. Zrobił to samo.
-Gdzie jedziemy? - spytałam lekko zdezorientowana i spojrzałam na Niego jak ściągnął kaptur, odpalił samochód i ruszył.
- Do Louis'a. - odpowiedział, po czym spojrzał na mnie. - Boisz się? - spytał opiekuńczo. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Trochę.. - odparłam cicho. Przeniósł wzrok na przednia szybę.
- Nie bój sie. - powiedział ciepłym głosem. Przy Nim czułam się bezpieczna, pomimo, że Go nie znałam. Obserwowałam jak sprawnie porusza kierownicą wykonując ostre zakręty.
~*~
  Wjechaliśmy samochodem  jakimś tunelem pod ziemię. Wyglądało to jak opuszczony parking podziemny, aczkolwiek nie było to miejsce połączone z jakimś centrum czy coś. Uchylił okno, przyłożył kartę do czytnika, na co za Nami zamknęła się brama. W poszczególnych miejscach stały samochody, całkiem niezłe były. Niall szybko zaparkował, a ja przez szybę ujrzałam Louis'a ze znajomymi. 
- Dobra.. - powiedział Niall, aczkolwiek nie wiem czy do mnie, czy do siebie. Wyszłam z auta jak poparzona. Lou mnie zauważył i podbiegł do mnie. Mocno mnie przytulił, sprawiając, że czułam Jego ciepło, mocno się w Niego wtuliłam. 
- Louis...- szepnęłam.
- Wszystko dobrze. - odszepnął. 
  Nagle po sali rozległ się dźwięk strzału z broni. Momentalnie sie wzdrygnęłam. To dochodziło zza moich pleców, wiec się obróciłam i ujrzałam mężczyzną z bronią celującego w Louis'a. Schowałam się za plecami bruneta. Nagle poczułam na swoim nadgarstku czyjąś dłoń. Przejechałam wzrokiem po ręce tej osoby, aż do twarzy. Był to mulat o brązowych oczach. 
- Chodź. - szepnął cicho, ale tak abym usłyszała. Pociągnął mnie lekko za rękę. Oddaliliśmy się od Louis'a o kilka metrów. Po Jego geście, tonie głosu i towarzystwie w jakim Go widziałam, mogłam stwierdzić, iż nie jest wrogo nastawiony do mnie. - Jesteś Eve, zgadza się? - spytał, po czym weszliśmy do jakiegoś niezbyt dużego pomieszczenia. 
- Tak, a Ty jesteś.. - nie dał mi dokończyć pytania.
- Jestem Zayn. - uśmiechnął się krótko, ale miło. - Rozgość się. - rozejrzałam się po pomieszczeniu. Była w Nim duża czarna, skórzana sofa, plazma, kilka laptopów, mnóstwo kabli i innych rzeczy i mebli.Zajęłam miejsce na sofie. Zayn usiadł obok mnie. 
- Co się dzieje? - spytałam.
- Louis miał kiedyś przyjaciela, który dawał Mu pieniądze.. To było chyba 4 lata temu. Był młody i głupi. Nie wiedział, co robi.. Dostawał pieniadze od James'a. Byli pseudo-najlepszymi przyjaciółmi. James dał Mu w sumie.. - zrobił krotka przerwę. - .. Może 50 tysięcy funtów. Louis zwrócił Mu połowę, a James miał do Niego sapy, że za mało Mu zwrócił i teraz Go ściga. Do tego James Mu kiedy podpalił dom, chciał Go zabić. I niedawno widział Ciebie z Nim, i stwierdził, że jeśli Tobie coś się stanie, to Louis odda Mu pieniądze i .. - zatrzymał się. - .. i coś jeszcze. - spojrzał na mnie. 
- Coś? - spytałam.
- Coś. - odparł. - Nie mogę tego powiedzieć, przepraszam. - rzucił.
- Rozumiem.. - posłałam Mu uśmiech, a między Nami nastała cisza. - Nic Mu nie będzie? - spytałam, gdy zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Da sobie radę. Nie raz miał z Nim takie.. spotkania. - przeczesał dłonią włosy. 
- Mhm.. - mruknęłam. W głębi serca strasznie się bałam, że coś Mu sie stanie. 
~*~
  Poczuła zimno. Jakby wiatr zawiał w moją stronę. Otworzyłam powoli oczy, to nie były ściany mojego domu.Podniosłam się do pozycji siedzącej. A no tak.. Przecież jestem w jakby 'pseudo-kryjówce' Lou i Jego znajomych. Co jak co, ale kanapę mają wygodną, narzekać nie mogę.
- Jest późno, śpij jeszcze.. - Zayn popatrzał się na mnie, gdy ten grzebał coś w laptopie.
- Która godzina? - spytałam.
- Gdzieś po 3 w nocy. - odrzekł. 
- Co z Louis'em? - zadałam kolejne pytanie.
- Wszystko w porządku, nie musisz się martwić. - uśmiechnął sie do mnie miło.
  Nagle do pokoju wszedł Louis. Powoli podszedł do sofy. Popatrzał pytająco na Zayn'a, a On w odpowiedzi kiwnął kłową na 'tak'. Brunet usiadł obok mnie. Ujrzałam na Jego kostkach na dłoniach lekkie zadrapania, wiedziałam co One oznaczają. Chwyciłam delikatnie Jego dłoń i obejrzałam zdarte kostki. 
- To nic takiego. - szepnął.
- Martwiłam się. - także szepnęłam.
- Już wszystko opanowane. Nie musiałaś się martwić, Eve. - przytulił mnie. Zamilkłam, nie wiedziałam co mam teraz zrobić, wiec tylko wtuliłam sie w Niego.

10 komentarzy:

  1. omg ! nieźle sie dzieje. Nie spodziewałam, sie takiego rozwoju akcji. Laska, jesteś zajebista. Tak wspaniale piszesz iuyhikbniknj <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ej pisz częściej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. następny poproszę ;) !

    OdpowiedzUsuń
  4. bosko piszesz ! :) pisz częściej ;) poleciłam twojego bloga ! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super !!! Piszesz genialnie !! :* Dawaj szybko następny , bo to niesamowicie wciąga :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne! Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny!! Czekam na następny!!!
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. boze kocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń