22 marca 2014

Rozdział 11 "Ja i broń?"

  Ich głowy momentalnie się odwróciły w stronę źródła głosu. To co zobaczyli sprawiło, że się głupio zaśmiali. Nie mam pojęcia co ich śmiech oznaczał... Mniejsza. Mój wzrok skupił się na tej tajemniczej postaci. Osoba podniosła głowę, ale nie byłam w stanie rozpoznać kim ten ktoś jest, ponieważ przeszkadzał mi w tym Jego kaptur, który miał naciągnięty na głowę.
- Jeśli któryś z Was jej dotknie, albo zrobi jakąkolwiek krzywdę to Was oboje zapierdolę. - usłyszałam głos tego kogoś, a śmiechy Nathan'a i James'a ucichły. Stali się poważni, wiedziałam, że znają tego kogoś. Mój wybawca podniósł głowę wyżej, a On zdjął swój kaptur. Nie znałam tej osoby. Mężczyzna wyglądał mi zupełnie obco, nigdy wcześniej Go nie widziałam na oczy.
- No i co Nam możesz zrobić, skurwielu? - spytał James próbując wyglądać i brzmieć na odważnego.
- To jest ten cały Dave Root. - usłyszałam szept Nathan'a próbując chyba ostrzec James'a przed tym kimś, kto - chyba - nazywa się Dave.
- Tak, to ja. A teraz spierdalajcie. - usłyszał Jego szept i rzucił im pełne grozy spojrzenie. Oboje powoli odeszli. Poddali się. Dave przeniósł swój wzrok na mnie i się miło uśmiechnął. Podał mi dłoń i pomógł wstać z ziemi.
- Nic Ci nie jest? - spytał.
- Nie.. - odpowiedziałam nie pewnie. Nie znałam Go, nie wiedziałam jak się zachować.
- A tak w ogóle to jestem Dave. Sprzedaję broń i narkotyki w mieście i okolicach. Jestem starym znajomym Louis'a. - kurwa, On sprzedaje broń i używki, w jakie ja sie towarzystwo wdałam. - Louis kazał przekazać, że opuścił Twój dom nie naruszając go i pojechał za miasto z Zayn'em i Niall'em, więc teraz jesteś pod moją opieką. - poinformował mnie.
- Nie potrzebuje opieki.
- Może nie stosownie to nazwałem.. Wiec, jesteś pod moją ochroną. Eve, nie wiesz jakie niebezpieczeństwo Ci grozi, potrzebujesz ochrony. Wiem co sobie myślisz, że mamy Cie za gówniarę nic nie wiedzącą o życiu.. Ale tak nie jest. - rzekł. - Chodź, idziemy. - powiedział i ruszył przed siebie, a ja za Nim.

  Otworzył drzwi i puścił mnie przodem. Budynek był wypełniony różnorodnymi broniami i częściami do nich.
- Siema Dave - uśmiechnął się do Niego mężczyzna na oko mający 40 lat.
- Wiem, witam. - miło powitał mężczyznę. Oddaliłam się od Nich i zaczęłam podziwiać drogie i porządne bronie, gdy Oni rozmawiali. Po paru minutach usłyszałam, jak Dave mnie woła. Podeszłam do Niego, a On brodą pokazał na drzwi, aby dać mi do zrozumienia, że wychodzimy. Wyszliśmy z budynku i poszliśmy przed siebie, a raczej tam, gdzie prowadził Nas chłopak.
- Słuchaj.. Tu masz broń i używaj jej gdy na prawdę musisz. - dopiero teraz spostrzegał, że ma w dłoni mały revolver, który, teraz wystawił ku mnie.
- Ja i broń? - spytałam patrząc na Niego jak na ostatniego debila. Nie umiem strzelać, po co mi broń, ja pierdole.
- Tak, Ty i broń dokładnie. - włożył revolver do mojej dłoni. - Dasz sobie radę.

  Weszliśmy do mojego domu. Zdjęłam buty i bluzę, i popatrzałam na Dave'a który stał i opierał się o ścianę plecami oraz odczytywał za pewne sms , bo miał wzrok wpatrzony w komórkę.
- Eve.. - usłyszałam Jego głos, a On podniósł wzrok na mnie. - Ja już muszę iść. - powiedział.
- Umm.. Jasne. - ok to dziwne.
- W takim razie bywaj. - rzucił mi uśmiech i wyszedł.
- Paa. - odpowiedziałam i ruszyłam w głąb mieszkania. Gdy weszłam do salonu ujrzałam Louis'a siedzącego na kanapie z opuszczoną głową. Odchrząknęłam znacząco, a On podniósł głowę.
- Eve.. Ja..

------------------------

Długo nie było rozdziału bo sie laptop zjebał. Przepraszam Was za to bardzo mocno.
Rozdział krótki, ale zawsze coś..
No cóż.. Life is brutal and sometimes kopas w dupas, co nie.
Jak się laptop naprawi to będą rozdziały już normalnie :).

3 komentarze:

  1. Suuuper c<3 Szybko next ;*
    Zapraszam:
    lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com
    nig-d-y.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj następny w takim momencie przerwac ah!

    OdpowiedzUsuń