9 kwietnia 2014

Rozdział 12 "Doprowadzasz mnie na skraj."

  - Nie kończ. - powiedziałam i Go wyminęłam. Nie przyjechał do szpitala, nie spytał jak sie czuje. Musiał to zrobić Niall, bo Louis ma mnie w dupie.
- Eve.. - chwycił mnie za ramię. Spojrzał mi w oczy, ale po chwili spuścił wzrok. - Ja nie mogłem przyjechać. Nie mogłem. Uwierz, ze chciałem.
- To masz kurwa pecha, bo nie wierzę. - warknęłam. - Wynoś sie stąd. - nie miałam pojęcia, że stać mnie na to, aby powiedzieć te słowa w stronę Louis'a. Brunet patrzał sie na mnie tępo, a Jego oczy mówiły "Co?". Szukał wyjaśnienia. Szukał wyjaśnienia, dlaczego ma stąd się wynieść.
- Długo będziesz tak jeszcze stać? - spytałam nieco złośliwie.
- Eve, ale..
- Wypierdalaj. - weszłam Mu w słowo. - Której części nie zrozumiałeś? - spytałam. Puścił moje ramię , a ja stanęłam równo przed Nim. - Zniszczyłeś mi życie. Nagle pojawiasz się w moim życiu, jesteś miły i kochany, a potem dowiaduję się rzeczy, które sprawiają, iż mam ochotę cofnąć czas. Wiesz czemu? Bo ja jestem normalną dziewczyną, a Ty jakimś gangsterem czy chuj wie kim. A ja nie mam zamiaru zadawać sie z kimś takim. - wycedziłam przez zęby. - To się dzieje zbyt szybko. Nie znamy sie długo, a już mnie dotykałeś i zrobiłeś mi palcówkę. To kurwa nie jest normalne. - rzuciłam.
- Boisz się mnie? - spytał nagle. Jego głos był inny.. Taki dziwny. Przyciszony.
- Nie. - powiedziałam pewna siebie. No dobra, troche mnie przerażał, ale przecież Mu tego nie powiem, to chyba logiczne.
- Mhm.. - mruknął z uśmieszkiem na twarzy. Zrobił krok do tyłu posyłając mi pewne spojrzenie, którego za cholerę nie mogłam zrozumieć. Po chwili ruszył ku drzwiom frontowym. Odetchnęłam.Miałam nadzieję, iz nigdy więcej nie pojawi sie w moim życiu. Miałam Go już po dziurki w nosie. Nie dla mnie takie popieprzone gierki.

   Zajęłam miejsce przed tv i zaczęłam surfować po kanałach. Zatrzymałam sie na jakiś sportowym kanale. Były jakieś wyścigi, a że nie było w telewizji nic ciekawszego to postanowiłam obejrzeć ten wyścig. Podobały mi się samochody które się tam znajdowały, sama bym chciała kiedyś mieć taki odpicowany samochodzik. Chwyciłam w dłoń telefon. Przejechałam palcem po wyświetlaczu, aby odblokować telefon. Wybiła godzina 23. Wow, czas szybko dzisiaj zleciał, co mnie nieco zdziwiło. Poszłam do łazienki zrobić szybki prysznic i sie ogarnąć. Gdy skończyłam weszłam w samym ręczniku do sypialni. Na łóżku coś leżało. Podeszłam bliżej i rozpoznałam czarną koronkową bieliznę, a przy Niej różowa kartka i z napisem:

Mały prezencik od wielbiciela. Mam nadzieję iż sie spodoba. 
Ps. Dałaś mi niezły pokaz w łazience, gdyż nie zasłoniłaś okna. 
Znowu.
Doprowadzasz mnie na skraj.

Bezczelny.. Jak On tak w ogóle może. Kilka godzin temu Mu powiedziałam prosto w twarz "Wypierdalaj", a On odwala coś takiego.. Gnojek. Nie mogę uwierzyć w to, jak sie zachował. Zgniotłam w ręku papierek i wyrzuciłam. Szczerze to trochę mnie to zamurowało. Nie spodziewałam się. Chwyciłam bieliznę i wrzuciłam do szuflady, zaś na siebie założyłam ciut za dużą niebieską koszulkę i czarne krótkie spodenki. Postanowiłam, że zignoruję to co ujrzałam przed chwilą na moim łóżku.

   Zakręciłam wodę i wytarłam dłonie w ręcznik, po czym odłożyłam szmatkę na blat. Za oknem pogodnie świeciło słońce, co wywołało na moich ustach mały uśmiech. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu, który oznaczał, iż dostałam wiadomość sms. Więc pośpiesznie podniosłam Go ze stołu, a łokciami się podparłam na nim. Był to sms od Dave'a. Dave proponował mi spotkanie w parku, ale odmówiłam. Nie miałam dzisiaj ochoty na jakiekolwiek spotkania. Pomimo, iż była śliczna pogoda, to ja wolałam posiedzieć w domu. Otworzyłam balkon w salonie, aby wpuścić do mieszkania nieco świeżego powietrza. W pewnym momencie do moim uszu dobiegł dźwięk pukania do drzwi. Leniwie podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę, a w drzwiach ujrzałam...