17 lutego 2014

Rozdział 10 "Gdyby nie Louis..."

Krzyki. Czerwono-Niebieskie światła. Dezorientacja. Niewiedza. Ból. 

  Otworzyłam powoli oczy. Pierwsze co mi przyszło do głowy to pytanie brzmiące "Gdzie jestem?". Powoli rozglądałam się po pomieszczeniu. Białe ściany, szara podłoga, prawie pusto. Łóżko na którym spałam było jakieś .. Nie znane mi, o ile mogę to je opisać. Podniosłam sie do pozycji siedzącej. Położyłam dłoń na dłoni, a na niej poczułam coś... Dziwnego. Mój wzrok powędrował na moje dłonie. Coś miałam podpięte do zewnętrznej części dłoni, i nagle zdałam sobie sprawę z tego gdzie jestem - w szpitalu. Nie miałam pojęcia czemu tu jestem.. Pamiętam tylko, że jechałam samochodem i czułam ból na szyi. Moja dłoń powędrowała na szyję, a na Niej wyczułam jakieś.. wcięcie? Chwyciłam telefon i przejrzałam w Nim swoje odbicie. Na szyi miałam ranę.. Była to kreska biegnąca przez bok mojej szyi. Była świeża, bo zaczerwieniona, a do tego głęboka. Ale jak ona powstała?
  Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął Niall. Powoli podszedł do mojego łóżka, a ja nie spuszczałam z Niego wzroku. Usiadł na brzegu mojego łóżka. Nie patrzał na mnie, ale w końcu się odważył i spojrzał na mnie. Milczał, a ja razem z Nim. Przeniósł wzrok na moją ranę. Jego oczy pokazywały.. ból? Smutek?
To przyjaciel Louis'a, On nie zna czegoś takiego jak smutek. 
- Nie obwiniaj nikogo z Nas. - szepnął.
- Nie obwiniam jak na razie nikogo, ale byłabym szczęśliwa, gdybyś mi łaskawie wytłumaczył co się stało. - rzuciłam niezbyt miło.
- Bo gdy odjechałaś, my pojechaliśmy za Wami. - mówił to jakoś dziwnie. Jakby się bał opowiadać o tym - Zayn strzelał w opony James'a aby nie mógł dalej jechać, a potem strzelał w opony samochodu Nathan'a. Gdy udało Mu się Louis podbiegł do samochodu i chciał Cię wyciągnąć..
- Po co? - przerwałam Mu.
- Bo Nathan i James są niezwykle niebezpieczni. Oni mogli Cię zabić.. - mówił poważnie, czułam to.
- Wy też możecie. - powiedziałam.
- Nigdy byśmy tego nie zrobili. - powiedział.
- Kontynuuj. - poinformowałam Go.
- James nie chciał aby Louis Cię zabierał i chciał strzelić do Niego, ale nie wycelował. Kulka leciała wprost na Ciebie. Louis schylił Twoją głowę, ponieważ zauważył co zrobił James, więc kulka jedynie przeleciała przez bok Twojej szyi. - zrobił pauzę. - Straciłaś sporo krwi, dlatego tu jesteś.
- Gdyby nie Louis... 
- Gdyby nie Louis Ciebie by już nie było. - dokończył za mnie. Nie mogłam uwierzyć w to, że mężczyzna którego posądzałam o Jakiegoś gwałciciela, morderce czy nie wiadomo kogo, mnie uratował. Zamilkłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. - Czemu poszłaś do James'a? - rzucił pytaniem, którego wolałabym nie usłyszeć. Nie miałam zamiaru i ochoty odpowiadać. - Pytam sie coś. - ponownie usłyszałam głos blondyna.
- Boję sie Go.. - szepnęłam bardzo cicho.
- Kogo? - spytał.
- Louis'a.. - nie zmieniłam tonu głosu.
- Mała, nie bój się Go. My zawsze staniemy w Twojej obronie. - przytulił mnie. Dawał mi takie ciepło, którego właśnie potrzebowałam. Wtuliłam się w Niego bardzo mocno. - Jestem tutaj. - wyszeptał, a dłonią jeździł po moim kręgosłupie co przyprawiało mnie o dreszcze. Po chwili się od Niego odsunęłam. 
- Kiedy mnie wypuszczą? - spytałam.
- Idę się spytam.. - puścił mi oczko, na co ja sie zaśmiałam. Wyszedł, a po chwili wrócił i usiadł na swoim poprzednim miejscu. - Wykonają jeszcze kilka krótkich badań i będziesz mogła wyjść. - posłał mi pocieszający uśmiech.
- Będziesz ze Mną? - popatrzałam na Niego.
- Oczywiście. 

  Włożyłam do zamka kluczyki i przekręciłam. Weszłam do środka i zdjęłam buty oraz skórzaną kurtkę. Niall wszedł chwilę po mnie. Poszłam do kuchni aby napić się czegoś, wiec nalałam sobie soku jabłkowego.
Po chwili ujrzałam blondyna jak opiera się o framugę łuku, który prowadził do kuchni.
- Myślę, że teraz będziesz miała trochę spokoju ze strony James'a i Nathan'a. My o to zadbamy. - powiedział i podszedł do mnie bliżej. - Miłej nocy, skarbie. - musnął ustami moje czoło i poszedł w stronę wyjścia, a tuż po chwili usłyszałam trzask drzwi i przekręcanie kluczyka w drzwiach.

  Weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Woda jak zwykle dawała ulgę mięśniom i świeżość ciału. Przypomniało mi się, co tu sie działo niedawno.. Ja i Louis.. Eghh.. To się dzieje stanowczo za szybko.. To nie powinno się wydarzyć..  Jedno wielkie nieporozumienie... 
Przestań o Nim myśleć, teraz masz czas dla siebie.

  Szybko się ogarnęłam i ubrałam w jakąś luźną koszulkę i bieliznę. Weszłam do pokoju i rozpuściłam włosy, które wcześniej miałam związane w wysokiego kucyka. Chwyciłam szczotkę i je rozczesałam. Spojrzałam na zegarek na mojej szafce nocnej. Zegarek wskazywał godzinę 23.39, więc postanowiłam się już położyć spać. W pokoju było strasznie duszno, więc otworzyłam okno na oścież. Położyłam się do łóżka i już po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza.

* LOUIS *
  Miałem wyrzuty sumienia, że to nie ja pojechałem do szpitala i że to nie ja odwiozłem Ją do domu. Samochodem podjechałem pod jej dom i zaparkowałem w jej garażu, który otworzyłem kluczami, które sobie dorobiłem. Otworzyłem sobie drzwi i wszedłem do środka, oczywiście nie zapomniałem ich potem zamknąć. Nie mogłem pozwolić aby coś jej się stało. Zdjąłem buty i kurtkę po czym wszedłem na górę do jej sypialni. Spała. Taka mała bezbronna istotka. Czasami działa mi na nerwy, ale coś mnie w Niej pociągało. Była jedyna w swoim rodzaju. Powoli i cicho podszedłem do jej łóżka i położyłem się obok Eve. Przytuliłem ją od tyłu i pocałowałem ją w policzek. 
- Dobranoc, kochanie. - szepnąłem i nie oczekiwałem odpowiedzi.

* EVE *
  Powoli i leniwe otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na prawo, a moim oczom ukazał się Louis. Byłam zdziwiona, ale pozwoliłam Mu jeszcze pospać i nie budzić Go. Wstałam, ubrałam się w czerwone rurki i czarną luźną koszulkę którą włożyłam w spodnie oraz białe conversy. Odświeżyłam się i narzuciłam na siebie czarną skórzaną kurtkę, po czym wyszłam z domu i poszłam do banku, do którego daleko nie miałam. Wiatr rozwiewał moje włosy i sprawiał, że robiło mi się coraz zimniej. Jedynie dwie ulice dzieliły mnie od mojego domu. Przeszłam przez ulicę, a nagle usłyszałam za sobą czyjeś kroki.. Byłam pewna, ze ta osoba biegnie. Postanowiłam ten fakt zignorować. Słyszałam jakby niedaleko mnie biegły dwie osoby. Przyśpieszyłam kroku, chciałam już być w domu, gdyż czułam się dość nieswojo, chociaż sama nie wiem dlaczego. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk strzelania z broni. Zamarłam. 
- Eve, Ty szmato pierdolona. - obróciłam sie i ujrzałam Nathan'a i James'a, obydwoje mieli broń wymierzoną we mnie. Biegli, a ja dla własnej obrony zaczęłam biec w stronę domu. Usłyszałam strzał, byłam wystraszona. Nie miałam pojęcia co robić. Ujrzałam samochód i postanowiłam się za nim schować, więc tak też postąpiłam. Słyszałam jak biegli i strzelali w moją stronę. Zacisnęłam powieki, a nogi podkuliłam pod brodę. Tak cholernie sie bałam. Nagle strzały ucichły.
- Tu Cię mamy, suko. - usłyszałam głos James'a, a łzy same zbierały mi się w oczach. To był mój koniec, czułam to. Usłyszałam dźwięk odblokowywania broni, na co przełknęłam głośno ślinę. Cisza, nikt nic nie mówi, zero dźwięków. Otworzyłam oczy, a za dwójką mężczyzn ujrzałam jakąś postać. James celował we mnie, a ja bałam sie, ze w końcu pociągnie za spust. Postać za Nathan'em i James'em zbliżyła się do Nich. Nic nie podejrzewali, że ktoś może za Nimi stać. Miałam nadzieję, że ten ktoś nie był znajomym James'a.
- Nie radziłbym...

12 komentarzy:

  1. OMG!!! Super rozdział!!! Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuupeeeerrrrrr <3 Czekam na next ;*
    Zapraszam na nowy rozdział:
    http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty! *_* czekamy na next

    OdpowiedzUsuń
  4. JAPIERDOLE!!! PRZERYWAĆ ?? I TO W TAKIM MOMENCIE ?! KOCHAM CIĘ !!

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój boże!!! *_________* Jak Ty zajebiście piszesz. Ciekawe kto będzie tą postacią która - zapewne - obroni Eve. Ja pierdole czemu Ty nam to robisz i przerywasz w takich ciekawych momentach?! Za to mam ochotę Cie zabic, ale nie bedzie wtedy rozdziałów xD. Nie przerywaj pisania, wspaniale piszesz. Życzę Weny :) - Justyna

    OdpowiedzUsuń
  6. super kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nn ?? nie mogę się doczekać to jest takie, takie faaajne

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG Świetnyyyyyyyyy KOCHAMMMMMMMMMMMMMMMMMMM CIĘ I TWOJEGO BLOGAAAAA JESTEŚ I D E A L N A

    OdpowiedzUsuń
  9. ale niesamowite *____*

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się fabuła mam nadzieje , ze nadal będzie ci tak dobrze szło. Życzę weny i powodzenia w pisaniu.
    Oraz zapraszam do mnie. http://trzyslowanajpiekniejsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy będzie następny rozdzial ? Wydaje mi się że zaniedbujesz tego bloga ;/

    OdpowiedzUsuń