27 grudnia 2013

Rozdział 3 "Zaufaj mi"

 Od razu gdy mnie zobaczył zastygł w miejscu, a już kilka sekund później szedł w moją stronę. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął tak, abym stanęła za Nim. Podszedł do mężczyzny i swoją silną pięścią uderzył w Jego policzek tak, że przeciwnik się zachwiał i złapał za policzek, aczkolwiek nie odszedł. Uderzył Louis'a pięścią w brzuch, jednak ten się tym jakoś nie przejął, zaś zaczął Go okładać pięściami.
- Jak śmiesz jej dotykać, skurwielu.? - krzyknął. Cała sytuacja mnie przerażała. Nigdy nie byłam świadkiem takiego czegoś. Nigdy. Powoli się cofałam. Przez przypadek dotknęłam plecami klatki piersiowej jakiegoś blondyna. To z Nim rozmawiał Louis. Spojrzałam ze strachem na Niego, a On się uśmiechnął i przyciągnął do siebie. Nie był jakimś napaleńcem. Dał mi ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Louis dalej bił się z mężczyzną. Był tak bardzo silny.
- Jak się zwiesz.? - szepnął mi na ucho blondasek.
- Eve. - szybko rzuciłam, a On spojrzał mi w oczy i wypatrzył w Nich przerażenie i strach. Spojrzałam na Louis'a, którego pięści były we krwi, a mężczyzna był nieźle podbity. Kiedy Louis zadał Mu kolejny cios, przeciwnik upadł na ziemię i krzyknął z bólu. Gdy to zobaczyłam cofnęłam sie, a Niall odwrócił moją głowę, abym nie widziała co się dzieje.
- Louis, wystarczy już. - powiedział donośnie Niall, ale to nic dawało, nadal słyszałam jęki mężczyzny, który był okładany pięściami. - Eve się wystraszyła. - powiedział, a ja wtuliłam się w blondyna. Nastała cisza. Powoli, niepewnie odwróciłam głowę w stronę Louis'a. Mężczyzna leżał nieprzytomny na ziemi, a szatyn się we mnie wpatrywał ze strachem w oczach. Spuścił wzrok, a ja oderwałam się od Niall'a i ruszyłam w stronę domu.
~*~
 Chłodna woda obmyła moją twarz nadając jej połysku. Wytarłam twarz i spojrzałam w lustro. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz kiedy ujrzałam w lustrze Louis'a. Stał i się we mnie wpatrywał, a ja stałam jak wryta. Nie wiem jak długo tutaj stał i mnie obserwował. Powoli podszedł do mnie, a ja obserwowałam Go w lustrze. Położył na moich biodrach dłonie, a ja je strzepnęłam. Spojrzał na moją twarz w lustrze, a jak na zawołanie spuściłam wzrok.
- Przykro mi, że musiałaś to wszystko widzieć. - powiedział i położył bardzo niepewnie dłoń na moim brzuchu. - Jesteś moja. Nikt oprócz mnie nie może Cię dotykać. - powiedział. Co On pierdoli.? Ja jestem Jego.? What the fuck.?
- Odejdź. - syknęłam.
- Nie. - odparł o wiele bardziej stanowczo.
- Powiedziałam odejdź. - syknęłam w Jego stronę, a On złapał mój podbródek i podniósł do góry, abym na Niego spojrzała.
- Chcę Cię chronić, skarbie. - szepnął i zaczął całować moją szyję.
- Przestań. - powiedziałam, aczkolwiek podobało mi się jak całował moją szyję.
- Zaufaj mi. - i tutaj pękłam.
- Jak mam Ci zaufać.?! - krzyknęłam i odepchnęłam Go od siebie. - Godzinę temu pobiłeś do nieprzytomności jakiegoś chłopaka, i to na moich oczach. Mam Ci ufać.? Chyba Cię popierdoliło. - krzyknęłam Mu prosto w twarz.
- Spokojnie. - próbował mnie uspokoić.
- Nie. Odejdź. - powiedziałam, na co On wyszedł z łazienki i po chwili nie było Go już w domu.

5 komentarzy: